Odkąd odkryłam boczniaki, mogę jeść je codziennie. Najbardziej smakują mi podsmażone na patelni z dodatkiem ostrej papryki i sosu sojowego. Jedną z zalet tego dania jest krótki czas przygotowania - niecałe pół godziny. Poza tym bardzo odpowiada mi to połączenie SMAKów i kolorystyka. Barwny talerz zawsze wprowadza mnie w dobry nastrój.
Ciasteczka z delikatnie wyczuwalną nutą herbaty earl grey umilają mi dzisiejszy poranek. Lipiec w Norwegii jest zazwyczaj deszczowy i wietrzny ze średnią temperaturą 14 stopni. Pogoda nie zachęca do spacerów i wycieczek. Każdy śledzi prognozy i "poluje" na bezdeszczowe godziny, by móc zaczerpnąć świeżego powietrza. Jestem pewna, że ciepłe, pachnące ciasteczka pozwolą mi dostrzec coś więcej niż "grey"...
poniedziałek, 27 lipca 2020
PLACKI ZIEMNIACZANO - CUKINIOWE Z MĄKĄ Z CIECIERZYCY
Chrupiące, pyszne wegańskie placki, które chętnie zjadamy na obiad czy kolację. Z boczniakami i sosem czosnkowym SMAKują wybornie. Zamiast mąki pszennej użyłam mąki z ciecierzycy (cieciorki) i ziemniaczanej. Placki szybko się smażą na rumiano, nie piją tłuszczu, więc same plusy. Prawie...minusem jest to, że błyskawicznie znikają...
piątek, 24 lipca 2020
PASZTET SOJOWY Z PIECZARKAMI
Pasztet to kolejna potrawa, którą lubię mieć w lodówce. Przez kolejne dni mogę zapomnieć o kupowaniu "czegoś" do chleba, bo ten dodatek w zupełności mi wystarcza. Z przyjemnością kroję grube, pasztetowe plastry, układam je na kromce chleba, smaruję chrzanem lub musztardą i .....chwilo trwaj....
Dynię hokkaido często wykorzystuję do zup. Zimą są to rozgrzewające zupy kremy z mlekiem kokosowym, a latem chętnie wzbogacam je o młode, zielone warzywa. Tym razem padło na apetyczny groszek. Od razu przypominają mi się dziecięce lata i chwile spędzone w ogródku babci Lodzi. To ona pokazała mi jak dbać o rośliny, uświadomiła mi, że czas spędzony w ogrodzie nie jest czasem straconym...
Ekspresowa, apetyczna i uniwersalna pasta, którą można zaserwować na śniadanie, kolację, zapakować do lunch boxa, czy podać jako przystawkę. Świetnie smakuje z kromką chleba podstawowego na zakwasie . Do przygotowania tej pasty niezbędny jest olej sezamowy. Dodany do fasoli, zmienia jej SMAK nie do poznania. Pasta staje się egzotyczna i niebezpiecznie uzależniająca. Idealnie nadaje się do zabrania w teren. Pakuję ją do osobnego pudełka i kanapki robię na postoju. Do tego parę listków bazylii w kieszeń i odjazdowy lunch gotowy:)
Od jakiegoś czasu chodziła za mną ogórkowa. Specjalistką od zup w mojej rodzinie była babcia Tosia, która mówiła, że zupy nie lubią pośpiechu, trzeba dać im czas...lubią być dopieszczone (jak kobiety:)). Wzięłam sobie tą poradę do serca i nie zabieram się za zupę, gdy nie mam dostatecznie dużo czasu. "Daj się jej pogotować" - mówiła babcia...
poniedziałek, 20 lipca 2020
SAŁATKA Z GRUSZKĄ I MARYNOWANYM TOFU
Czasami ze zwykłych składników można wyczarować coś niezwykłego. A decyduje o tym często jeden niepozorny dodatek. W tym przypadku słodka gruszka przeniosła sałatkę na wyższy level. Po weekendzie pełnym kulinarnych szaleństw, sałatka wydaje się być rozsądnym i smacznym pomysłem na szybki, zdrowy posiłek.
Lato to może nie najlepszy czas na tego typu ciasta, ale nic nie poradzę, że ochota na te SMAKi przyszła właśnie teraz. Ciasto bardzo szybkie do wykonania, przypomina popularnego "murzynka", lecz chyba bliżej mu do piernika. Dżemowiec długo zachowuje świeżość, a zjedzony na łonie natury, staje się po prostu rarytasem.
Kiedy mam mało czasu, a mimo wszystko chcę, by posiłek był wartościowy i bogaty w składniki odżywcze, wybieram to danie. Nie potrzebuję do jego przygotowania wielu produktów, "podpieram się" mrożoną (wcześniej ugotowaną) fasolą mung i szybko gotującą się quinoa. Właściwie, to obiad jest gotowy w niecałe 30 minut. Często gotuję podwójną ilość, żeby starczyło na drugi dzień do lunch boxów.
Robiąc zakupy, w oczy rzuciły mi się duże kapelusze białych, świeżych pieczarek. Wiedziałam, że będą moje i popłynę z nimi w smaczny rejs. Pieczarki nadziane zjedliśmy na obiad, ale może to być również bardzo efektowna przystawka imprezowa czy świąteczna. Danie bogate w SMAKi, wyczuwa się ostrość czosnku i świeżość cytryny. Zielony, słodki groszek zachęca do posiłku.
Lubię mieć w szafce ciasteczka do kawy. Lubię, to nie znaczy, że zawsze mam. Wszyscy domownicy są słodkożercami, więc sytuacja, w której rano sięgam do pudełka z napisem "cookies" i delektuję się pysznym ciasteczkiem do kawy, istnieje tylko w moich kulinarnych snach. I w nich, stoją rzędem różne słoje: duże, małe, podłużne, pękate. Każdy z nich skrywa inny SMAK i zapach. Są tam zwykłe "maślane" i czekoladowe, pachnące cynamonem i te z pomarańczą, waniliowe i z kawałkami orzechów, nadziane wiśnią i te oprószone cukrem. Lubię moje sny...
Parę razy w tygodniu gotuję zupę i nie zawsze są to kremy. Czasami mam ochotę na taką, w której widać wszystkie składniki i wiem co jem. Świeży imbir i sok z limonki, dodany do zupy, zapewnia świeżość, a gałązka tymianku i estragonu z ogródka sygnalizuje moim kubkom SMAKowym, że jest lato. Do tego pachnące, pieczone w przyprawach, młode ziemniaki i chwila zapomnienia z talerzem w ręku - gwarantowana.
Stało się, mam gofrownicę, ale nie jakąś wypasioną, tylko zwykłą o mocy 700 W. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po niej cudów, jednak sprzęt pozytywnie mnie zaskoczył, bo wszystko elegancko się dopieka, gofry są chrupiące z zewnątrz i miękkie w środku. Pachną cynamonem, bananem i trochę kokosem. Sos czekoladowy i posypka orzechowa robią dobrą robotę i nie mam nic przeciwko temu, żeby dopisać je do śniadaniowego menu.
Na Lubelszczyźnie, tradycja wypiekania cebularzy była znana już w XIX wieku. Czas sprawił, że stały się smaczną, kulinarną wizytówką tego regionu. Warto zróżnicować ich SMAK przez użycie różnych posypek: maku, czarnuszki, sezamu, oregano itp. Ze "zwykłej" buły zamieniają się w wytworną przekąskę. Zabieram je chętnie na wycieczkę, podaję na śniadanie lub pakuję do lunchboxów. Będą mięciutkie w środku, gdy pozwolimy cieście wyrosnąć, więc warto wygospodarować sobie godzinę na przygotowanie tych pyszności. Pasują, smakują i wyglądają bardzo dobrze na wigilijnym stole.
Rodzina męczyła mnie o leniwe od dłuższego czasu, chłopaki chyba zatęsknili za SMAKami dzieciństwa. Moja motywacja do gotowania wzrasta, gdy mam pozytywne naciski ze strony najbliższych. Często to oni podsuwają mi pomysły na kolejną potrawę. Wspomnienia grają tu pierwsze skrzypce: wakacje w domku leśnym u babci, SMAK bułeczek z jagodami pieczonych na ognisku, zapach placków z jabłkami na śniadanie i leniwe maczane w sosie czekoladowo - cynamonowym. Ciekawa jestem, co jeszcze siedzi w ich głowach?
Omlet warzywny to konkretne śniadanie, które długo "trzyma" i daje mi energię aż do obiadu. Do jego wykonania nie potrzebuję wielu składników i nie ma żadnych problemów z przewracaniem omletu na patelni. Nieskończoność możliwości jego podania, też mnie kręci. Mogę wykorzystać dowolne warzywa, sosy i zieleninę, którą akurat mam w lodówce.
Knedle pokonały nas swoim SMAKiem. Zapach moreli i mięty wspominaliśmy nawet kolejnego dnia. Posypane cynamonem i polane śmietanką, wyglądają bardzo apetycznie. Podane w ogrodzie lub na tarasie w towarzystwie lekkiego wina, stają się wyjątkowym posiłkiem. Listek mięty dodany do środka, uwalnia swoją woń przy pierwszym kęsie...magia.
Latem mamy tyle owoców i warzyw, że czasem od tego nadmiaru głupieję. Trudno mi się zdecydować, czy iść w stronę dań na słodko, słono, sałatek, czy może zup? Wtedy zdaję się na przypadek. Tym razem nie mogłam się oprzeć świeżym pachnącym, truskawkom i stąd ta bułka. Bułka, a nie ciasto, bo zawiera sporo mniej cukru niż tradycyjne ciasto drożdżowe. Przepis dostałam od koleżanki Ani, składniki niewegańskie zamieniłam na wegańskie, dodałam owoce i kruszonkę. Kruszonki czym więcej, tym lepiej, bo wszyscy ją uwielbiamy.
Pierwszy raz kupiłam tą fasolkę parę lat temu, gdy przeczytałam o jej właściwościach. Nazywana jest złotą fasolą, ze względu na ogrom zalet jakie posiada. Jest najzdrowsza z wszystkich fasolowatych. Można z niej zrobić pastę do chleba podstawowego lub chleba na wypasie lub dodawać do różnych potraw gotowanych.